
Kiedy chorujemy jest to bardzo często jedyna zupa, na którą mamy ochotę (nawet dzieci chętnie ją wypijają) - czyżby organizm wiedział co dla niego dobre? Oczywiście:-))) Gotowane przez kilka godzin warzywa z przyprawami mają NIEZWYKŁĄ MOC - większość witamin i minerałów przechodzi do wody i stąd jej cudowna, lecznicza, niezwykła siła:-) Jeśli jeszcze nigdy nie próbowaliście wywaru z warzyw w mojej ulubionej wersji z pieczonym czosnkiem - wiele straciliście, ale możecie to zaraz nadrobić:-)))
Składniki na 4-5 l wody:
- 3 główki czosnku (lub więcej)
- 2-3 marchewki
- 1-2 pietruszki
- pół selera w korzeniu
- 3 gałązki selera naciowego
- cebula
- natka pietruszki
- opcjonalnie por, koper włoski, inne warzywa
- 3-4 cm korzenia imbiru
- 1 łyżka kurkumy
- pół łyżeczki czarnego pieprzu
- sól himalajska
- opcjonalnie ziele angielskie i liście laurowe

Czosnek w całości wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 30 minut w temperaturze 200 st C (400F). Warzywa myjemy i kroimy w mniejsze kawałki, dodajemy przyprawy, zalewamy wodą i gotujemy jak każdy wywar na maleńkim ogniu - czym dłużej tym lepiej, 2-3, a nawet 4 godziny:-)
Gdy czosnek się upiecze i przestygnie, obieramy go z łupinek, które dodajemy do gotującego się wywaru. Upieczone ząbki czosnku (już obrane) przekładamy do blendera, dodajemy kilka łyżek stołowych naszego wywaru, miksujemy i dodajemy do zupy.
Na końcu możemy dodać łyżkę dobrego tłuszczu (olej kokosowy czy masło klarowane - ghee) i gotowe. Zupa smakuje obłędnie jako rozgrzewający napój w kubku, ale jest również pyszna z dodatkiem kaszy gryczanej lub jaglanej.
Wiecie już co robić gdy macie kaszel, katar lub po prostu gorzej się czujecie? A może gotujcie taką zupę raz w tygodniu i pijcie, by wzmocnić organizm i nie pozwolić, żeby cokolwiek Was w tym sezonie rozłożyło:-)))
Piszcie czy Wam smakuje tak jak mi:-)))
Mmm, jadłabym! :)
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńWitam chciałabym spytać o temperaturę gotowania tego wywaru bo mam urządzenie podobne do thermomixa gdzie jest możliwość ustawienia temperatury gotowania
UsuńW kuchni tybetańskiej nie stosuje się urządzeń typu thermomix tylko gotuje w kuchniach opalanych wysuszonym łajnem jaków.
UsuńMam korzeń kurkumy, który zaczął już kielkowac. Przełamałam go na pół i wydaje się dalej w dobrym stanie.
OdpowiedzUsuńCzy mogę go użyć do tego przepisu zamiast suszonej kurkumy?
Myślę, że tak:-)
UsuńNiezwykle ciekawy przepis, na pewno wypróbuję, bo składniki łatwo dostępne :)
OdpowiedzUsuńsuper:-)
UsuńA co zrobić z tymi wszytskimi warzywami? Zjesć? czy są już bezwartościowe?
OdpowiedzUsuńZjeść!!! Toż to samo dobro, błonnik i te rzeczy!
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńooo jakie pyszności ;)
OdpowiedzUsuńdzięki:-)
UsuńBardzo ciekawy wpis. Dużo nowych rzeczy się dowiedziałam. Jest to świetna inspiracja dla mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję i pozdrawiam:-)
UsuńProsta w wykonaniu,prosta i z naturalnych składników :) Super, że przepis tutaj się znajduje.
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie:-)
UsuńNie wiem jak kiedyś mogłam jeść niezdrowo. Jest przecież tyle zdrowych pyszności do wypróbowania :) Jutro biorę się za tą zupę.
OdpowiedzUsuńja też tak myślę...:-)))
Usuńsuper sprawa !
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog
OdpowiedzUsuń😍😍😍-Ja już wszystkie zachwyty przekazałam.Kocham te kolorowe przepisy.
OdpowiedzUsuńTak wszystko,ooo,no prawie wszystko smakuje😀😘