-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Buraki w postaci kiszonej mają, tak jak wszystkie kiszonki, podwojoną ilość witaminy C i B (w porównaniu z warzywami świeżymi), które zwiększają przyswajalność żelaza, a zatem chronią przed anemią. Występujący w kiszonkach kwas mlekowy i błonnik pobudzają pracę jelit, a przy tym działają odtruwająco i wspomagają oczyszczanie organizmu z toksyn. W procesie fermentacji zmniejsza się zawartość cukru w warzywach, dlatego też są one mniej kaloryczne i lepiej trawione.
Świeże buraki są doskonałym źródłem kwasu foliowego, zawierają również żelazo, wapń, potas i magnez.
Buraki wzmacniają odporność organizmu, zapobiegają anemii, neutralizują wolne rodniki, wspomagają układ krwionośny, w połączeniu z jabłkiem (sok burakowo - jabłkowy) oczyszczają wątrobę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ilość buraków zależy od pojemności naczynia, w którym będziemy robić zakwas. Ja używałam na początku szklanego słoja, który ma chyba 3 litry, a może
więcej. Teraz mam 5-litrowy garnek kamienny.
Buraki, po pokrojeniu, muszą zająć mniej więcej połowę tego naczynia. Musicie więc sami przetestować ile potrzebujecie.
Kupujemy kilka/ kilkanaście buraków, dokładnie je szorujemy, odcinamy ogonki i wszelkie czarne plamki i kroimy w plastry. Nie obieramy ze skórki!
Pokrojone buraki układamy w naczyniu tak, żeby zajęły około połowę wysokości, a z tych co zostały robimy np. soczek oczyszczający:-) (przepis tu)
W międzyczasie gotujemy wodę (2-3 litry - to też zależy od pojemności naczynia) i odstawiamy, żeby lekko przestygła. Obieramy główkę czosnku, każdy ząbek lekko miażdżymy nożem i wrzucamy do buraczków:-)
Do naczynia możemy teraz wrzucić jakieś przyprawy, ale to nie jest konieczne - mogą to być listki laurowe lub ziele angielskie, ale ja przeważnie nic nie dodaję.
Dorzucamy też 1-2 kromki razowego chleba na zakwasie - to też nie jest konieczne, ale na pewno przyspieszy proces fermentacji. (Kiedyś nie miałam upieczonego chleba, więc dodałam 2 łyżki zakwasu żytniego i wyszło ok:-)
Ciepłą wodę lekko solimy (do smaku, ja daję niecałą łyżkę soli na 1l wody) - najlepszą solą jaką mamy - dobrze, by nie zawierała jodu.
Naczynie przykrywamy gazą i zostawiamy w ciepłym miejscu. Może być to piekarnik (wyłączony oczywiście:-) lub pobliże kaloryferów. Zimą trzymam zakwas zawsze w piekarniku i od czasu do czasu zapalam w nim lampeczkę na 1-2 godzinki, żeby mu było cieplej:-)
Mieszamy drewnianą łyżką raz dziennie i 4 dnia próbujemy, czy smak nam odpowiada. Niektórzy trzymają zakwas dłużej, ale ja przeważnie 4 dnia już odcedzam i przelewam zakwas do butelek lub słoików.
Zakwas buraczany przechowujemy w lodówce do kilku tygodni ( u mnie nigdy tyle nie stał, bo pijemy regularnie i z wielką ochotą:-) My pijemy prawie codziennie, w małych szklaneczkach, taki zimny, z lodówki, ale jeśli lubicie ciepły, można go lekko podgrzać i doprawić majerankiem lub innymi ziołami - nie można tylko gotować - najlepiej, gdy będzie lekko ciepły.
*Zdarza się, że na powierzchni zakwasu pojawi się pleśń - wtedy trzeba cały zakwas wyrzucić. Oj, nie jest to miłe... Niektórzy twierdzą, że przyczyną tego mogą być sklepowe chleby "na zakwasie", które zawierają również inne składniki. Kiedyś zakwas mi spleśniał, gdy zapomniałam go zamieszać, innym razem wlałam chyba za mało wody - nic nie powinno już wystawać, a jeśli coś pływa, możemy włożyć talerzyk i to docisnąć, żeby na powierzchni była tylko woda.
Powodzenia, dajcie znać jeśli spróbujecie! Życzę dużo zdrowia ☺
Zakwas 2-3 dnia fementuje i jest trochę spieniony - nie zapominajcie o mieszaniu!
4-tego dnia mój zakwas już nie szaleje, uspokoił się i idzie do lodówki:-)
Możecie też obejrzeć cały proces przygotowania zakwasu na filmiku: