
To jeden z moich ulubionych deserów. Krem mógłby być oczywiście zdrowszy, ale czasem można lekko zaszaleć:-) Miseczki czekoladowe można zrobić już kilka dni wcześniej i przechowywać w lodówce. Potem tylko wymyślamy jakiś kremik, sos owocowy i dekorujemy. To bardzo proste, a wygląda efekciarsko:-) Proporcje zależą od foremek, jakich użyjemy i ilości, więc nie ma sensu, bym podawała je dokładnie. Ja rozpuściłam 3 tabliczki gorzkiej czekolady w kąpieli wodnej. Pędzelkiem "malowałam" nią foremki. Po kilku minutach, gdy czekolada w foremkach zastygła, podgrzewałam znowu w kąpieli wodnej pozostałą część czekolady i znów malowałam:-) Malowałam tak 3 razy, następnie włożyłam foremki na 15 minut do zamrażarki, żeby łatwiej je było wyjąć. Trzeba nimi trochę postukać o blat, żeby ładnie wyskoczyły. Udało mi się ich nie połamać...
Do miseczek przygotowujemy krem z serka mascarpone. Miksujemy serek z jogurtem naturalnym, słodzimy syropem klonowym (może być każdy inny słodzik, który lubimy), następnie dodajemy wiórki kokosowe.
Potem przygotowujemy sos - kilka zmiksowanych truskawek z łyżką syropu klonowego.
Do czekoladowych miseczek nakładamy łyżkę kremu, łyżkę sosu truskawkowego i świeże owoce.
Ponieważ miałam w lodówce bezy, pokruszyłam je po wierzchu:-)